wtorek, 2 czerwca 2020

Terminal





Romantyczny Spielberg






Steven Spielberg kojarzy nam się z kinem akcji, filmami sensacyjnymi i zaangażowanymi w ważne problemy społeczne i polityczne. Jednak przeglądając filmografię tego reżysera natrafiamy na pozornie lekką komedię romantyczną, która ma wycisnąć łzy.


Terminal” to historia Wiktora Naworskiego, imigranta z fikcyjnej europejskiej Krakozji. Bohater trafia na nowojorskie lotnisko w momencie, gdy w jego kraju wybucha wojna domowa, a on zostaje bez praw. 

Nie może ani wrócić do ojczyzny, ani wyjść na amerykańską ziemię. 

Co zrobić? Musi zostać w terminalu – na nic innego nie pozwala prawo. 




Jego losy są bardzo trudne – początkowo nie potrafi języka, nie ma pieniędzy, a ludzie patrzą na niego mało życzliwie. Dopiero po pewnym czasie jego charyzma i pozytywne
nastawienie przekonuje większość pracowników hali tranzytowej, ochrony oraz obsługi lotniczej. Oczywiście, komedia romantyczna rządzi się swoimi prawami – dlatego pojawia się postać stewardessy – Amelii Warren. Między bohaterami nawiązuje się początkowo nić porozumienia, a co dalej – wystarczy obejrzeć.

Film Spielberga musiał okazać się hitem ze względu na jego nazwisko, ale także na wybitne kreacje aktorskie Toma Hanksa i Catherine Zety-Jones w głównych rolach. Film jest humorystyczny, wesoły i romantyczny, co nieczęsto zdarza się w tzw. komediach romantycznych. Spielberg mistrzowsko łączy wątki miłosne z problemem społecznym, który dyskretnie wygląda na nas spod lekkiej fabuły. Reżyser na celownik bierze biurokrację, która nie potrafi poradzić sobie z prawdziwym życiem, nie pomaga ludziom, a wręcz stawia ich w pozycji więźniów. 


Co ciekawe, film został oparty na faktach – od 1988 roku na paryskim lotnisku de Gaulle'a przez 18 lat przebywał Irańczyk - Merhan Karim Nasseri. To właśnie jego pamiętniki, relacje i filmy dokumentalne, których stał się bohaterem stały się podstawą dla historii Naworskiego. 


Przeniesienie akcji do USA, zwłaszcza po 11.09.2001, podkreśliło błędy administracyjne państwa, które tak bardzo bało się terrorystów, że zapomniało o człowieku.

Film należy obejrzeć kilka razy: dla historii miłosnej, dla historii politycznej, dla muzyki, i w końcu dla przyjemności (której nie zabraknie przy każdym oglądaniu). 

Czy ma głębsze przesłanie? Pewnie tak, może trochę podobne do „Procesu” Kafki, tylko w łatwiejszej formie. 


Ale czy nie możemy obejrzeć tego filmu dla Toma Hanksa i Catherine Zety-Jones? Możemy! Co więcej, powinniśmy!