czwartek, 9 lipca 2020

Pojedynek poezji śpiewanej

Ułudny świat 'Starszych Panów', gdzie wszystkie chropowatości prawdziwego świata zostały sprowadzone do wymiarów grzecznej bajki, wyzwolił w aktorach jakiś siódmy zmysł ironii, a także umiejętność kokieteryjnej zabawy słowem i pozą.Witold Filler, Ludzie śmiechu, 1972





Fot. polskieradio.pl


Piosenki duetu Wasowski / Przybora na zawsze pozostaną w kanonie najlepszych utworów polskiej muzyki scenicznej i kabaretowej. 






Bardzo chętnie sięgają po nie kolejne pokolenia wykonawców. Tematem tego posta będą dwie płyty - "Żarcik a propos" i "Listy z daleka" w wykonaniu dwóch aktorek - kolejno Joanny Trzepiecińskiej i Olgi Bończyk.




Pierwsza płyta wydaje się być rejestracją spektaklu. Trzepiecińska pokazuje prawdziwy kunszt aktorski i wokalny - bawi się głosem, jakby bawiła się kolejną rolą. Sam układ piosenek na płycie powoduje, że widzimy założoną przez nią fabułę - po prostu chciałoby się być i widzieć na żywo monodram. Trzeba przyznać, że te nagrania się przeżywa i zapadają w pamięć. Niektóre są nawet lepsze niż oryginalne wykonania z Kabaretu Starszych Panów. 


U Olgi Bończyk mamy całkowicie przeciwne wrażenie. Piosenki są poprawne, delikatne i osobne.
Nie tworzą niczego specjalnego - są po prostu grzeczne. Chciałoby się powiedzieć, że na tej płycie zabrakło aktorskiego temperamentu. Czy płyta wniosła coś lub dała nowe życie piosenkom Wasowskiego i Przybory? Może jedynie tęsknotę za minionymi czasami świetności tego duetu...



Dwie płyty, które są jak ogień i woda. Joanna Trzepiecińska, która z lekkością angażuje się i porywa swoimi interpretacjami i Olga Bończyk, która wprowadza melancholijny nastrój i tęsknotę. 

Nie można powiedzieć, że którakolwiek jest zła lub nas zawodzi. Wszystko zależy od naszego nastroju i nastawienia. 

Cieszą nowe aranżacje klasyki piosenki kabaretowej, zaskakuje dobór repertuaru, a w który świat się wybierzemy - to zależy tylko od nas.



Ale warto zaplanować sobie tę podróż w najbliższym czasie.