Ułudny świat 'Starszych Panów', gdzie wszystkie chropowatości prawdziwego świata zostały sprowadzone do wymiarów grzecznej bajki, wyzwolił w aktorach jakiś siódmy zmysł ironii, a także umiejętność kokieteryjnej zabawy słowem i pozą.Witold Filler, Ludzie śmiechu, 1972
Fot. polskieradio.pl |
Piosenki duetu Wasowski / Przybora na zawsze pozostaną w kanonie najlepszych utworów polskiej muzyki scenicznej i kabaretowej.
Bardzo chętnie sięgają po nie kolejne pokolenia wykonawców. Tematem tego posta będą dwie płyty - "Żarcik a propos" i "Listy z daleka" w wykonaniu dwóch aktorek - kolejno Joanny Trzepiecińskiej i Olgi Bończyk.
Pierwsza płyta wydaje się być rejestracją spektaklu. Trzepiecińska pokazuje prawdziwy kunszt aktorski i wokalny - bawi się głosem, jakby bawiła się kolejną rolą. Sam układ piosenek na płycie powoduje, że widzimy założoną przez nią fabułę - po prostu chciałoby się być i widzieć na żywo monodram. Trzeba przyznać, że te nagrania się przeżywa i zapadają w pamięć. Niektóre są nawet lepsze niż oryginalne wykonania z Kabaretu Starszych Panów.
U Olgi Bończyk mamy całkowicie przeciwne wrażenie. Piosenki są poprawne, delikatne i osobne.
Nie tworzą niczego specjalnego - są po prostu grzeczne. Chciałoby się powiedzieć, że na tej płycie zabrakło aktorskiego temperamentu. Czy płyta wniosła coś lub dała nowe życie piosenkom Wasowskiego i Przybory? Może jedynie tęsknotę za minionymi czasami świetności tego duetu...
Dwie
płyty, które są jak ogień i woda. Joanna Trzepiecińska, która z
lekkością angażuje się i porywa swoimi interpretacjami i Olga Bończyk,
która wprowadza melancholijny nastrój i tęsknotę.